Uwielbiamy piosenki o miłości. Wszyscy ich słuchamy, wszyscy je śpiewamy, podśpiewujemy, nucimy pod nosem. Każdy z nas ma "swoją" piosenkę, zakochane pary często miewają "swój utwór", którego dźwięki przywołują im na pamięć ich najpiękniejsze wspomnienia. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, że słowem, jakie najczęściej pojawia się w ich tekstach jest "forever", na zawsze.
Serce człowieka tęskni za miłością, która się nie kończy, nie przemija, jest na zawsze. If I fall in love, it will be forever, or I'll never fall in love...Jesli mam się zakochać, niech to będzie na wieki, inaczej nie warto nawet zaczynać... Jesteśmy stworzeni do miłości, potrzebujemy jej jak powietrza, jak wody, jak pożywienia. O zakochanych mówi się, że żyją miłością i nie jest to stwierdzenie dalekie od prawdy. Człowiek nagle wyrwany ze środowiska w którym kocha i jest kochany - więdnie, traci chęć do życia. Ma złamane serce. Intuicyjnie czujemy, że miłość jest czymś, co nie ustaje, co dźwiga nas na wyższy poziom istnienia, tam, gdzie zaciera się granica między ja i ty, gdzie stajemy się jednością, łącząc się ze sobą emocjonalnie, psychicznie i fizycznie.
Ja...biorę ciebie...za męża i ślubuję ci miłość...
Pamiętasz ten moment? Chwilę w której zobowiązałaś się kochać go bezwarunkowo, akceptować i przyjmować go takim, jaki jest? "Ślubuję" oznacza przysiegam, na zawsze. Będę cię kochać zawsze, bo to jest prawdziwe, bo składam swoją przyszłość w twoje ręce.
...ślubuję ci wierność...
Będę dotrzymywać swoich obietnic, będę trwać przy słowie, które daję, nie wyprę się swoich przekonań, choćbym była w nich osamotniona. Będę wierna. Na zawsze.
...ślubuję ci uczciwość małżeńską...
Będę zawsze mówić prawdę, nie będę w nasz związek wprowadzać fałszu. Nie będę przemilczać niewygodnej dla siebie prawdy, choćby prawda miała być dla mnie upokarzająca. Nikt w moim życiu nie będzie ważniejszy niż ty, nie będę wchodziła w relacje, które mogłyby zagrozić naszemu małżeństwu. Nie będę wtajemniczać nikogo w nasze osobiste sprawy, chyba, że oboje wyrazimy na to zgodę. Będę uczciwa. Na zawsze.
... ślubuję, że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Będę trwała przy tobie tobie w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli. Znajdę w sobie męstwo i determinację, aby wytrwać, niezależnie od naszej sytuacji zdrowotnej, finansowej, mieszkaniowej... Zniosę trudności związane z poczęciem dziecka, z jego wychowaniem, z czuwaniem nad jego zdrowiem i rozwojem. Nie zniechęcą mnie niełatwe relacje rodzinne czy przyjacielskie. Będę przy tobie. Na zawsze.
Co więc Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela.
Nie dopuszczę, aby ktokolwiek czy cokolwiek oddzieliło nas od siebie. Jesteśmy jednym ciałem. Na zawsze.
Małżeństwo to jest hardcore, skok na bungee w przepaść drugiego człowieka. To nie jest propozycja dla mięczaków i słabeuszy, którzy boją się własnego cienia. To nie jest fruwanie na skrzydłach emocji, nie da się szybować w przestworzach przez całe życie. Trzeba stanąć na ziemi, trzeba walczyć, niekiedy bardzo ciężko, ale stawka jest tego warta, stawka jest większa niż życie. Małżeństwo jest zwyczajnym codziennym cudem; cudem, który staje się na nowo każdego dnia. Warto o niego zawalczyć.
Nie da się małżeństwa wypróbować, tak jak nie da się wypróbować życia. Te wszystkie dopasowywania się do siebie, życie na kocią łapę, żeby się sprawdzić to bzdura, to żerowanie jednocześnie na naiwności i dobrej woli drugiej osoby. Ludzie żyją na niby, tworzą związki na niby, kochają się na niby. W tej całej nibylandii tylko ból jest prawdziwy, cierpienie porzuconej osoby, śmiertelne rany zadawane sobie nawzajem. Osierocone żony - nie żony, porzuceni mężowie - nie mężowie, dojrzałe ponad wiek dzieci.
Chodzi o wygraną teraz i na wieki. Mamy wygrać swoje życie - ryzykując życiem. Nie da się inaczej. Po prostu nie da się inaczej.
Pamiętaj, że nie jesteś klientem swojego małżeństwa, ale jego współtwórcą. Małżeństwo to nie magazyn twoich spełnionych zachcianek, potrzeb, pragnień i marzeń, ale mozolnie budowany dom, którego fundamenty i cegły to wasza wspólna wiara, wspólne pragnienia, wspólne marzenia, wspólne sukcesy i porażki. Nie tylko do tanga potrzeba dwojga, do szczęśliwego związku również. Nie zasługujesz na "kogoś lepszego", bo przy twoim boku trwa już ktoś najlepszy, wybrany spośród wielu - twój mąż. Twój najlepszy przyjaciel, kość z twojej kości i ciało z twojego ciała.
Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.
W małżeństwie święto zakochanych trwa zawsze...ale nie zaszkodzi przypominać sobie o tym przynajmniej raz do roku. Pamiętaj o nas, święty Walenty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz