Zaczyna się niewinnie. Nie chcesz nikogo skrzywdzić. Zresztą, zasługujesz na odrobinę przyjemności. Nie zauważasz, że coraz dalej odchodzisz. Jesteś wściekła, gdy ci przeszkadzają. Czy, do jasnej cholery, w tym domu nie można mieć chwili spokoju?!
I już go masz. Pasożyta.
Jak to, pasożyta? Jakiego pasożyta! Po prostu chcesz w spokoju poczytać. Nie można?
Można, jasne, że można. Pod warunkiem, że twoje czytanie nie jest ważniejsze niż twój dom. Pod warunkiem, że ulubiony bohater nie staje się dla ciebie ważniejszy niż rozmowa z mężem, albo z dziećmi.
Ulubione hobby, tak potrzebna odskocznia od codzienności. Żaden nałóg, nic złego. Jak to się dzieje, że wysysa życie z waszej relacji? Małżeńskie pasożyty zwykle mają postać uzależnień, takich jak hazard, alkohol, internet czy pornografia. Obiecują łatwą przyjemność, ale szybko zmieniają oblicze i rosną jak nowotwór, pożerając coraz więcej czasu i pieniędzy. Monopolizując twoje myśli. Co więc wspólnego ma niewinna robótka czy takie na przykład zdrowe odżywianie z tak jednoznacznie złymi przyzwyczajeniami, jak alkoholizm albo pornografia? W końcu twoje ulubione zajęcia przynoszą ewidentne korzyści: zdrowe posiłki, nowy sweterek, świeże warzywa z ogródka...To nie są nałogi. Masz rację.
Jednak co jakiś czas warto robić rachunek sumienia. Czy twoje nawyki nie kradną twojej lojalności wobec twojej rodziny, a zwłaszcza twojego męża? Czy nie odciągają twojego serca od tych, których powinnaś kochać? Czy twoja rodzina akceptuje to, co robisz? Czy raczej tego nienawidzi? Nie cierpi tych zdrowych obiadków, tego pedantycznie lśniącego domu, tych zalegających stosów pootwieranych gazet i książek. Tego komputera. Tych serweteczek i swetereczków. Tych twoich przyjaciółek. Tego wiecznego braku ciebie.
Pokusa wcale nie musi oznaczać jakiegoś strasznego występku. Może mieć pozór pełnej niewinności. Jeśli jednak skutkiem twojego hobby jest ochłodzenie twoich rodzinnych więzi czy nadwyrężenie relacji małżeńskiej, warto nacisnąć stop. Reset.
Warunkiem sukcesu w małżeństwie jest dialog, wymiana myśli, poglądów - ale także wyrzucenie z siebie żalów i pretensji. Nie znoszę, kiedy bez przerwy sprzątasz. A ja nienawidzę, kiedy włazisz z brudnymi butami do łazienki. Taka rozmowa, chociaż może być dosyć burzliwa, z pewnością odświeży atmosferę i oczyści pole do wzajemnych ustępstw. Najważniejsze, aby wyjść sobie naprzeciw. Najważniejsze, aby być dla siebie. Przede wszystkim.
No dobrze, ale co zrobić, gdy małżeństwo toczą prawdziwe pasożyty? Zdrada małżeńska, pornografia i seks, alkoholizm, hazard czy lekomania? Gorzkie owoce ich działania dobrze znamy. Zniszczone relacje, starty materialne, utrata reputacji i zaufania; czasem utrata pracy i domu...
Poważna choroba, wymaga poważnych środków zaradczych. Trzeba poszukać pomocy na zewnątrz, skorzystać z leczenia lub psychoterapii...albo z pomocy osoby duchownej, spowiednika czy kierownika duchowego.
Każde małżeństwo wymaga okresowego odrobaczania, jak dobry pies. Zastanów się, czy twoje przyjaźnie z kolegami z pracy nie zagrażają twojemu małżeństwu? Czy twoje koleżanki nie wiedzą o tobie więcej, niż mąż? Jeśli tak jest, jeśli wydaje ci się, że kolega z pracy rozumie każde drgnienie twojej duszy, bo jest tak wrażliwy, a koleżanki oferują najlepsze rady odnośnie twoich małżeńskich problemów, czas się odrobaczyć. Wygonić te pasożyty. Emocje nie usprawiedliwiają niczego. Zło jest złem, nawet, jeżeli w danej chwili tak ci się nie wydaje...
Pamiętaj, że jeżeli czegoś nie wolno, a bardzo się chce, to nadal nie wolno. Nie zostaliśmy stworzeni na to, aby być ofiarami losu, wodzonymi na pokuszenie przez własne słabości. Teraz jest dobry czas na pozbycie się pasożytów. Mamy Wielki Post. Dobrze jest teraz - i zawsze - korzystać z tego fantastycznego narzędzia, jakim jest spowiedź. Konfesjonał jest miejscem gruntownego odrobaczania, pod warunkiem, że tego chcesz. Psychoterapeuta może ci pomóc, ale nie jest w stanie sprawić, że zaczniesz życie na nowo. Może wyczyścić twoje konto, ale nie oczyści twojego sumienia. Jest tylko jedna Osoba, która ma moc powiedzieć ci, że jesteś okej, że wszystko jest dobrze, że idź i nie grzesz więcej. Wiesz, gdzie Go szukać.
ps. Nie było moim zamiarem potępianie żadnych zainteresowań czy zamiłowań, chodziło mi jedynie o zachowanie pewnej równowagi i poszanowanie zdania drugiej osoby w rodzinie. Te uwagi, chociaż napisane w rodzaju żeńskim, odnoszą się zarówno do żon jak i mężów. To tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz